Archiwa blogu
One day in Kunming I 23.11.2011
Prowincja Yunnan
Kunming, 23.11.2011
Z Lijiang pojechaliśmy nocnym pociągiem przez 8,5h do Kunming. Na miejscu okazało się, że jedyne wolne miejsca do naszego docelowego miasta są to miejsca twarde siedzące. Kupiliśmy je nie mając wyboru. Czekała nas długa, 19-sto godzinna podróż na siedząco bez rozkładanych foteli. Mieliśmy wyruszyć o 19.00 wiec pozwiedzaliśmy jeszcze Kunming- stolice stanu Yunnan. Miasto całe w budowie, aż ciężko w nim oddychać. Na bocznych skwerach ludzie ćwiczyli tai chi i aerobik wiec dołączyliśmy najpierw do jednych, a potem do drugich. Rozciągnięci pochodziliśmy do wieczora po mieście. Po drodze Marcin skoczył do fryzjera.
Po kilku godzinach skierowaliśmy się w stronę parku aby odpocząć, gdzie nie znaleźliśmy skrawka trawy na której możnaby usiąść. Wszystkie drzewa były wkoło zabetonowane. Gdy usiedliśmy na ławce, dosiadł się do nas pewien Chińczyk i zagaił rozmowę. Zapytaliśmy się go o powód braku trawy. Wytłumaczył nam, że płyty betonowe bardziej niż trawa przypominają piasek i dzięki nim park wygląda jak plaża. Nie wiemy czy się z nas nabijał bo chyba nie może być to oficjalny powód, ale był przy tym śmiertelnie poważny.
Skorzystanie z toalety damskiej w tymże parku z dwudziestoma stanowiskami na narciarza jedynie z bocznym przepierzeniem, bez żadnych drzwiczek, tak, że można się uśmiechnąć do towarzyski z naprzeciwka było przeżyciem jedynym w swoim rodzaju.
W parku spotkaliśmy jeszcze nowożeńców. Panna młoda ubrana była w białą suknię, mimo że jest to w Chinach kolor śmierci. Mijaliśmy tu orszak pogrzebowy, w którym wszyscy byli ubrani na biało, łącznie z białymi nakryciami głowy. Zgodnie z tradycją chińska panna młoda zwykła nosić czerwoną suknię, kolor ten bowiem symbolizuje miłość, jednak aktualnie Chinki z dużych miast pilnie śledzą zachodnie trendy i są bardziej zachodnie niż Zachód.
19-sto godzinna podróż z Kunming do Guilin była jedną z ciekawszych. Postanowiliśmy, że będziemy na zmianę pilnować bagaży po zgaszeniu światła. Jednak w tych wagonach światło w ogóle nie gaśnie i cały czas jest wesoło. Tutaj już popijają wódeczkę i piwko zagryzając kurzymi nóżkami, tofu i pędami bambusa. Grupa ok. 20sto osobowa starała się z nami rozmawiać – przez dobre 1,5h próby trwały. Potem na zmianę ktoś się do nas przysiadał i zagadywał słynnym „helooooo”, następnie były wymiany uśmiechów, język migowy, język chiński vs polski, a na koniec rzucaliśmy wszystkie chińskie słowa jakie znamy (łącznie odwiedzonymi miejscowościami) dzięki czemu czuliśmy się przyjęci do dużej rodziny pociągowych podróżników. Przez całą drogę obsługa kolei próbowała coś sprzedać. Show zaczął się od zachwalania giętkich szczoteczek do zębów oraz pasty do zębów usuwającej osad papierosowy. Potem przyszła kolej na naukę matematyki. Przez 15 minut pani tłumaczyła magiczne sposoby na mnożenie, a po prezentacji sprzedawała książkę do nauki mnożenia właśnie. Następnie była prezentacja super wytrzymałych skarpetek, które się rozciągają na 10 centymetrów. Po skarpetkach pani sprzedawała jeszcze etui na dokumenty, a na sam koniec zaproponowała akcesoria do palenia papierosów, dzięki czemu oferta pasty do zębów była już kompletna. Popyt na te dobra pierwszej potrzeby był zaskakująco wysoki.