Archiwa blogu
Salar de Uyuni i Altiplano I 2 – 5.06.2012
Uyuni, Salar de Uyuni i wyżyna Altiplano: 02.06.2012 – 05.06.2012
Z Potosi przedostaliśmy się do pustynnego i sennego miasteczka Uyuni. Tu wykupiliśmy 3-dniową wycieczkę jeepem obejmującą zwiedzanie wyżyny boliwijskiej- altiplano na wysokościach od 3.500 do5.000 mn.p.m.. Przybyliśmy na miejsce z rana i poznaliśmy kolejnych uczestników wyprawy- dwóch Brazylijczyków- Rogi i Thiago oraz parę z Chile- Isabel i Diego. Naszym kierowcą- przewodnikiem okazał się być sympatycznie wyglądający Sacarias.
Pierwszego dnia z rana podjechaliśmy na obrzeża Uyuni, gdzie znajduje się cmentarzysko starych pociągów. Stamtąd wjechaliśmy na największą na świecie płaszczyznę solną, liczącą 12,106 km2 – Salar de Uyuni. Niegdyś stanowiła ona część prehistorycznego jeziora Lago Minchin zajmującego większość południowo zachodniej Boliwii. Przejeżdżaliśmy przez białe przestrzenie ciągnące się po horyzont. Nam sól przypominała śnieg, a naszym Brazylijczykom, którzy nigdy śniegu nie widzieli, sól przypominała sól. Nagle z tej soli wyrosła wyspa, cała porośnięta kaktusami- „Isla del Pascador” (Wyspa rybaka). Ludność miejscowa pracuje przy osuszaniu soli, usypując z niej stożki, następnie sól trafia na boliwijskie stoły. Wieczór i noc spędziliśmy na skraju morza soli, w solnym hostalu, gdzie nocą było piekielnie zimno.
Drugiego dnia zwiedzaliśmy laguny – (m in. czerwona laguna Colorada) z masą flemingów, góry i górki, gdzieniegdzie przebiegały lamy, alpaki, emu i inne zwierzaczki, a na horyzoncie majestatycznie górowały wulkany. Widzieliśmy przepiękną formację skalną w kształcie drzewa. Pod koniec dnia nasz kierowca, który okazał się bardzo małomówny tudzież gburowaty, zauważył, że przecieka nam chłodnica. Nie mieliśmy zbyt dużo wody by móc schłodzić silnik więc Brazylijczycy zaradzili sikając do butelek i przelewając zawartość do chłodnicy. Na postoju kierowcy innych jeepów w geście solidarności również nasikali do naszej chłodnicy i tak dojechaliśmy na nocleg. Wieczorem nasz kierowca łatał dziury jakąś gumą. Po kolejnej mroźnej nocy, o 5 rano ruszyliśmy nad bulgocące gejzery i potem dalej na gorące źródła. Z oporem zrzuciliśmy z siebie setki warstw i wskoczyliśmy do wody. Gdy wystarczająco się odmoczyliśmy, ruszyliśmy zobaczyć ostatni punkt programu- laguna verde (zieloną lagunę). Stąd pozostało nam ok. 7h do Uyuni. Chłodnica jednak zaczęła odmawiać posłuszeństwa, znów zaczęła przeciekać. Jechaliśmy bardzo wolno, wszystkie samochody zdążyły nas prześcignąć. Zaczęliśmy protestować, że chcemy przesiąść się do innego auta, gdyż jechało kilka pustych jeepów z granicy chilijskiej do Uyuni, ale byliśmy tak wolni, że wszyscy nas prześcignęli i jechaliśmy jako ostatni. Nasz kierowca zapewniał, że dojedziemy do Uyuni z tą nieszczęsną chłodnicą. Co 20 minut mieliśmy postój na dolewkę wody, sików, a czasem jajka do chłodnicy. Na szczęście trasa powrotna wiodła przez tereny bogate w wodę. Już witaliśmy się z gąską, zostały nam bowiem 2 godziny do Uyuni, kiedy nasza chłodnica uznała, że ma dość i eksplodowała z hukiem. Wtedy kierowca się poddał mówiąc: „no mas” i biernie czekał co dalej nastąpi, jakby miał się zdarzyć cud. Byliśmy już tak wściekli na jego wcześniejsze zachowanie, że wzięliśmy sprawy w swoje ręce i zaczęliśmy łapać stopa. Jednak żaden z przejeżdżających samochodów nie jechał do Uyuni, jedynie do pobliskich wiosek. W końcu nadjechały 2 jeepy wracające z granicy, które uprosiliśmy by nas zabrały obiecując, że nasza agencja zwróci za nasz przejazd. Za darmo nikt nie chciał pomóc… Wpakowaliśmy się więc w czwórkę z Brazylijczykami na tylne siedzenie, a Chilijczyków wysłaliśmy drugim jeepem. Gdy podjechaliśmy do Uyuni nasza agencja była nieskora do zapłacenia za cokolwiek więc pozostawiliśmy obie strony samym sobie i czmychnęliśmy. Tak skończyliśmy naszą wycieczkę i ledwo zdążyliśmy na wcześniej wykupiony autobus do Tupizy. Sacarias-a firma miała zholować w ciągu dwóch godzin więc nie zostawiliśmy go na pastwę losu.
- wszedzie lamy 🙂
- Uyuni
- tradycja i nowoczesność w jednym
- jedzie pociąg z daleka…
- plac zabaw
- salar
- salar
- ammm…
- tici tici
- aaauuuuuuuuu!
- Wyspa rybaka
- Wyspa rybaka
- salar
- salar
- przed zachodem wspięliśmy się na jeden szczyt
- hostel solny; noc 1
- Altiplano
- laguna
- niektóre flemingi nie zastosowały się do znaków
- Altiplano
- laguna
- Altiplano
- Altiplano
- Arbol de piedra
- Laguna Colorada
- Laguna Colorada
- Laguna Colorada
- hostel strasznie zimny; noc 2
- gejzery
- gejzery i lawa
- basenik
- Laguna Verde
- 🙂
- Altiplano
- w drodze powrotnej do Uyuni, tuż zaraz po eksplozji chłodnicy