Archiwa blogu

New Delhi I 14 – 15.01.2012

Delhi: 14.01.2012 – 15.01.2012

Jakby zwiedzić 15-milionową stolicę Indii w pół dnia?

Po raz pierwszy wykupiliśmy wycieczkę zorganizowaną, pod patronatem indyjskiego rządu. Byliśmy jedynymi nie-Hindusami.

Autokar zawozi nas pod hinduską Świątynię Lakshmi Narayan. Wyskakujemy z wozu, szybko, szybko truchtamy do wejścia. Przewodnik każe naszej grupie zdjąć buty, które wsypuje do wspólnego wora i chce zabrać nam telefony komórkowe i aparaty gdyż nie można ich wnosić. Dać, nie dać? Wycieczka rządowa, chyba nie ukradną… Zwiedzamy świątynię w 15 minut i wychodzimy. Telefony i aparaty są. Autokar zawozi nas do afgańskiego  minaretu Qutub. Trochę historii, spacer po parku i już pakują nas z powrotem do autokaru. Jedziemy do Świątyni Bahai, nazywanej Świątynią Lotosu ze względu na jej kształt. Ma symbolizować czystość i równość wszystkich religii świata. Przypomina nieco operę w Sydney. Wchodzimy bez czekania bocznym wejściem dla VIPów odprowadzani przez zazdrosne spojrzenia innych czekających turystów. Przepraszam pana, przepraszam, bardzo się spieszę, ja z wycieczki rządowej, przepraszam. Wykonana z marmuru łącznie z ławkami daje przyjemny chłód. Wnętrze jest ascetyczne. Codziennie są odmawiane modlitwy przez reprezentantów wszystkich religii. Trafiliśmy na czytanie Pisma Świętego, do tego była to niedziela więc praktycznie byliśmy na mszy.

I już znowu gnamy do autobusu. Jednej rodzinie po raz kolejny się dostało za opóźnianie wycieczki. Po drodze zza szyby oglądamy aleję z ambasadami, coś a la nasz Trakt Królewski, Bramę Indii i kilka innych monumentów. Ostatni postój to dom i ogród, gdzie został zastrzelony Mahatma Gandhi. Nie rozumiemy czemu przewodnik porównuje cierpienie i śmierć Gandhiego do śmierci Chrystusa, wisi tam nawet taki obraz. Nie zdążyliśmy uzyskać wyjaśnienia bo już nas pchają do autokaru i zawożą w miejsce, z którego startowaliśmy. Schluss, koniec wycieczki.

Reklama