Archiwa blogu
Wielka Rafa Koralowa I 11.04.2012
Wielka Rafa Koralowa, Cairns: 11.04.2012
Chyba najbardziej nie mogliśmy się doczekać tego punktu naszej trasy po Australii. Czekała na nas Wielka Rafa Koralowa, jeden z siedmiu naturalnych cudów świata, oglądana w folderach turystycznych od czasów liceum.
W przeddzień przyjazdu do miasta Cairns- ekskluzywnego kurortu, znajdujemy w internecie ciekawy pakiet obejmujący dwa nurkowania, pływanie z rurką oraz przelot helikopterem nad rafą. Dochodzimy do wniosku, że raz się żyje i dzwonimy do agencji turystycznej. Miła pani rezerwuje nam 2 miejsca i tłumaczy miejsce spotkania w porcie. Na koniec podpytujemy czy jest obok bezpłatny parking gdzie moglibyśmy zostawić auto. Na to pani z firmy odpowiada:
– Będą Państwo pewnie mieszkać obok promenady nieopodal portu, zapewne w Hiltonie albo Shangri-la więc tam są parkingi
– Ach, to wspaniale- odpowiadamy i po kilku godzinach nocujemy na bezpłatnej zatoczce dla samochodów (rest area) 20 km od Cairns.
Raniutko przybywamy do portu, parkując auto kilometr wcześniej. Wielka łódź pokonując kolejne fale zabiera nas na Wielką Rafę, jakieś100 kmod brzegu. Na pokładzie poznajemy licznych kurortowiczów z Hiltona.
Pierwsze nurkowanie odbywa się w Saxon. Dive master tłumaczy gdzie jaką rybę można spotkać. Wszyscy- nurkowie i pływający z maską, ubieramy się w niebieskie kombinezony chroniące od poparzeń meduz. Jakby ktoś spojrzał z boku, uznałby, że łódź została opanowana przez niebieskie smurfy czy teletubisie.
No i nareszcie chlup do wody! Rafa piękna, ale jeszcze piękniejsze ryby, które, jak wszystko w Australii, osiągają duże rozmiary. Już na samym początku widzimy dwa rekiny o długości1,5 metra. Jedno z nas – to bardziej płochliwe;) by pewnie w normalnych okolicznościach dostało zawału, gdyby nie fakt, że dive master zapewnił nas wcześniej, że są to rekiny „rafowe”, niegroźne i nie jedzące ludzi. Potem, jak na złość, do tej płochliwszej połowy z nas, doczepia się niegroźna, czerwona rybka o nazwie Paddlefish, która nie chce ani na moment odpłynąć, nie pomaga machanie jej płetwami przed nosem. Po wyjściu z wody dowiadujemy się od dive mastera, że nurkowie często biorą krewetki do kieszeni by przyciągnąć ryby i ta czerwona ryba sobie ubzdurała, że my też poupychaliśmy krewetek pod kombinezon.
Na drugie nurkowanie płyniemy w miejsce o nazwie Hastings. Istny raj. Rafa z koralowcami w kształcie grzybów oraz żółwie wodne, które dają nam się dotknąć. Są takie słodkie i delikatne. Niestety nie mamy aparatu, muszą wystarczyć nam wspomnienia.
Zgodnie z dalszą częścią naszego programu, małą motorówką podpływamy w 4 osoby na platformę na oceanie, bielusieńką od ptasich kup. Stąd zabiera nas helikopter. Rafa z helikoptera wygląda jak na obrazku. Widać gdzieniegdzie pancerze żółwi pływających tuż pod powierzchnią. Nie wiemy jak to się stało, ale goście z Hiltona przeoczyli ofertę z helikopterem i po locie wypytują się nas o koszt takiej imprezy i nasze wrażenia.
Dzień zostaje ukoronowany pysznym obiadem, winem oraz występem naprawdę utalentowanego muzyka, można powiedzieć – człowieka renesansu, który kilka godzin wcześniej pełnił funkcję kucharza. Śpiewa wybornie. Zaczyna od piosenki „Down under”, którą tak tu pokochaliśmy. Łódź dobija do brzegu, żegnamy się z gośćmi z Hiltona i wracamy na nocleg na naszą zatoczkę dla samochodów. Ach, co to był za dzień!
- laguna w Cairns
- Cairns