Krokodyle w tropikach I 8 – 10.04.2012
Park Narodowy Daintree: 08.04.2012 – 10.04.2012
Dojechaliśmy na wschodnie wybrzeże i skierowaliśmy się do Parku Narodowego Daintree. Wybraliśmy się na wycieczkę łódką wzdłuż rzeki Daintree, gdzie mieszka ok. 70 krokodyli słonowodnych, tzw ”salties”. Żyją sobie na dziko, ale są przyzwyczajone do wycieczkowiczów i ich ignorują, chociaż rąk za łódź wystawiać nie wolno. Mogliśmy podpatrzeć matkę wychowującą potomstwo (o długości3,5 m), malutkie krokodylki wygrzewające się na słońcu oraz waleczne okazy samców. W Australii żyją krokodyle słono i słodkowodne. Większe okazy osiągają 5-6 metrówdługości.
Ranger opowiadał, że człowiek nie wygra z krokodylem, ale jeśli już tak się zdarzy, że krokodyl nas dorwie to istnieje jeden sposób, który daje niewielką, ale zawsze szansę, przeżycia tego spotkania. Należy udawać trupa i oddychać bardzo płytko, jak przy medytacji. Krokodyle lubią jak mięso trochę rozmięknie więc jak uznają, że ofiara jest martwa to wezmą ją delikatnie w paszczę i zaniosą do swojej spiżarni- w namorzyny. Jeśli ofiara będzie stawiała opór to mocniej zacisną szczękę, dlatego jest tak istotne by dobrze udawać martwego. Następnie krokodyl poczeka dobę, dwie, aż mięsko dobrze się wymoczy w namorzynach. Jeśli się ma farta i do tej pory się nie utonęło czy udusiło to należy wyczekać moment aż krokodyl odejdzie i wtedy uciekać gdzie pieprz rośnie. Wbrew pozorom, osoby które przeżyły spotkanie z krokodylem, używały właśnie tego sposobu. Z kolei z małymi krokodylami (mniejszymi od człowieka) ponoć można wygrać walkę atakując ich czułe punkty, czyli oczy, uszy i podniebienie. Niemniej jednak najlepszym sposobem jest (o dziwo) ich unikanie, a jak już się spotka to trzymanie dystansu. Wystarczy nawet 10 m, a krokodylowi nie będzie się chciało nas gonić. Poczeka aż podejdzie inna ofiara.
Noc spędziliśmy w parku pełnym dzikich stworzeń. Marcin zaprzyjaźnił się z Lolkiem- jaszczurką czatującą pod ubikacją. Złaziliśmy cały park z jego lasami tropikalnymi, wszystkie punkty widokowe, zaliczyliśmy kąpiel w strumieniu, a mimo tego nie udało nam się wypatrzyć głównej atrakcji żyjącej na tych terenach i zagrożonej wyginięciem- cassowary. Cassowara wyglądem i rozmiarem przypomina strusia czy emu, z tą różnicą, że głowę ma kolorową- niebiesko-różową. Jest to idealny ogrodnik gdyż zjada nasiona roślin, które następnie przenosi nienaruszone wiele kilometrów dalej, gdzie te zaczynając rosnąć. Cassowara ma naturę wojownika i jest bardzo agresywna, dlatego można ją oglądać jedynie z daleka. Nie należy się do niej zbliżać, a jeśli nie ma się wyjścia to trzeba trzymać jakiś przedmiot np. plecak przed sobą i wycofać się nie spuszczając jej z oka. Szukaliśmy jej długo, ale się nie powiodło. Kąpiele na plaży były zabronione a to ze względu na obecność krokodyli, a to ze względu na parzące meduzy. Co z tego, że jest ocean jak nie można się nigdzie wykąpać?
- kąpiel w oceanie nie jest wskazana
- Lolek
- Lolek
- herbata
- mały krokodylek na drzewie. Szansa na przeżycie bardzo nikła, gdyż znacznie oddalił się od mamy.
Posted on 2012/04/19, in Australia and tagged Australia, blog, Daintree, krokodyl, meduzy, podroz, Salties. Bookmark the permalink. 1 komentarz.
forfiter świagier..bjutiful…