Dwie stolice Laosu I 22 – 26.02.2012

Vientiane: 22.02.2012 – 23.02.2012

Świeżutcy i pachnący po 16 godzinach w autobusie dojechaliśmy do Vientiane. W stolicy kraju panuje małomiasteczkowa atmosfera, życie płynie spokojnie wzdłuż wysuszonego na tym odcinku Mekongu. Prawie 2 godziny zajęło nam znalezienie noclegu w rozsądnej cenie. Po długich negocjacjach znaleźliśmy też tuk tuka, który zgodził się nas zawieźć do Parku Buddy Xieng Khan poza miastem. Jednak po przejechaniu200 metrówtuk tuk wyzionął ducha i na nic się zdało pchanie go przez Marcina z Pawłem. Kolejnym tuk tukiem dojechaliśmy do parku. Xieng Khan został zbudowany z betonu w 1958 roku przez księdza/szamana, który skupił tam rzeźby buddyjskie, hinduistyczne i postaci mitologiczne, generalnie jeden wielki misz masz, kuriozum warte zobaczenia. Na lunch zjedliśmy kanapki z polską szynką, palce lizać!

Dobę pospacerowaliśmy po stolicy, oglądając z daleka różne atrakcje oraz odwiedzając w ostatniej chwili świątynię Wat Si Saket z trzystoma figurkami Buddy. Skwar straszny więc chłodziliśmy się przy fontannach za repliką Łuku Triumfalnego. Wieczorem wsiedliśmy w sypialny autobus nocny do Luang Prabang.

Luang Prabang: 24.02.2012 – 26.02.2012

Była stolica królestwa jest głównym celem wypraw turystów do Laosu. Stare miasto składa się z wielu uroczych uliczek, które wieczorem nabierają kolorów. Usytuowanie nad rzeką Mekong, wielość złotych świątyń, knajpek i targów tworzy magiczny klimat tego miejsca.

W Luang Prabang wypożyczyliśmy rowery by podjechać do wodospadów Kuang Si. Przemierzyliśmy30 kmw jedną stronę po górkach i dołkach mijając lokalne wioski. A że była to sobota, udało nam się podpatrzeć przygotowania do kilku wesel. W jednym muzyka na żywo przypominała zarzynanie kota. Same wodospady są przepiękne. W paru miejscach można się wykąpać lub poskakać do wody z drzewa.

W samym mieście wspięliśmy na się górę Phu Si, skąd rozciągał się widok na stare miasto i Mekong. Znajdują się tam również jedne z najważniejszych świątyń Laosu. Zwiedziliśmy też pałac królewski, który od 1975 roku jest muzeum oraz świątynię Wat Xieng Thong, która niestety była w przebudowie.

Wieczorami spacerowaliśmy po uroczych, rozświetlonych uliczkach Luang Prabang. Na targu nocnym podjedliśmy miejscowych przysmaków grilowanych na patykach (grzybki, rybki, różne mięska czy kurza nóżka, na którą odważył się jedynie Paweł). Jako że była sobota, manager naszego hotelu wrócił do pracy ok. 23, mocno zawiany, ale w wystarczająco dobrej formie by sprzedać nam bilet na poranny minivan do Vang Vieng.

Reklama

Posted on 2012/03/03, in Laos and tagged , , , , , , , , , , . Bookmark the permalink. Dodaj komentarz.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: